piątek, 22 sierpnia 2025 16:00, Poruba
Sparing

LHK Jestřábi Prostějov Prostějov
Karafiát 13’
1
:
4
1:2
0:1
0:1

GKS Katowice GKS
McNulty 6 ’
Runesson 19 ’
Bepierszcz 26 ’
McNulty 60’
Składy
LHK Jestřábi Prostějov: Sajdi, Hamria - Korcak, Kindl, Karafiat, Jenacek, Poledna - Kana, Marosz, Gajda, Studenky, Krejci - Hotek, Psurny, Antonicek, Cubo, Cihal - Krejsa, Bata, Apolenar, Bulka, Krejcirik.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler - Lundegard, Hoffman, Dupuy, Pasiut, Fraszko - Varttinen, Verveda, Hofman Jo., McNulty, Wronka - Runesson, Chodor, Koivusaari, Anderson, Magee - Maciaś, Dawid, Bepierszcz, Michalski, Hofman Ja.
Przebieg spotkania
Pierwsza tercja obfitowała w całą paletę emocji. W 6. minucie GKS Katowice objął prowadzenie po golu Iana McNulty’ego, który podczas gry w osłabieniu wykorzystał moment zawahania defensora i wykorzytał akcję sam na sam. Następnie katowiczanie kilkukrotnie bronili się w osłabieniu. Za trzecim razem w końcu Jespera Eliassona pokonał Jiří Karafiát. W 19. minucie długa akcja GieKSy w tercji rywala zakończyła się skutecznym uderzeniem Albina Runessona. Na GKS w pierwszej tercji nałożono aż pięć kar.
Na początku drugiej tercji doszło do ostrego spięcia pomiędzy Stephenem Andersonem i jednym z rywali. Obaj hokeiści otrzymali pięciominutowe kary. Dosłownie w kolejnej minucie karę meczu za kolejną bójkę otrzymali Jean Dupuy oraz Petr Krejčí. W 26. minucie katowiczanie grali w podwójnej przewadze i to udało się wykorzystać Mateuszowi Bepierszczowi, który przymierzył pod poprzeczkę i dał nam dwubramkowe prowadzenie. Dużo emocji było w tej części meczu, jeszcze przy zjeździe obu drużyn do szatni trwały gorące dyskusje.
Na trzecią odsłonę wracaliśmy z prowadzeniem 3:1. Zaraz po rozpoczęciu Brandon Magee mógł strzelić czwartego gola w akcji jeden na jeden z bramkarzem, ale zawiodła go jego próba z backhandu. Kolejną szansę miał Jakub Hofman, ale on w bliźniaczej sytuacji uderzył obok bramki. W 45. minucie McNulty mógł strzelić drugiego gola w osłabieniu, ale tym razem krążek zatrzymał się na parkanach. 10 minut później McNulty znów w osłabieniu wyjechał sam na sam, tym razem strzał minął bramkę. Dzieła dopełnił ostatecznie McNulty trafiając na pustą bramkę.