Przed rozpoczęciem półfinałowego starcia z JKH GKS-em Jastrzębie zamieniliśmy kilka słów z Tomasem Kubalikiem, który opowiedział nam również o swoim młodszym bracie.

Za nami wymagająca seria ćwierćfinałowa. Jak drużyna czuje się fizycznie?

Odnoszę wrażenie, że jesteśmy już gotowi do kolejnej walki. Zaczynamy w czwartek i wierzę, że wyjdziemy na lód z odpowiednim nastawieniem mentalnym i siłą. Za nami krótki odpoczynek i teraz stawiamy czoła kolejnym wyzwaniom. Ćwierćfinał sporo nas kosztował, ale kluczowe było to, by skupić się na detalach, dzięki temu zadziałał cały mechanizm i awansowaliśmy. Według mnie zmierzamy w dobrym kierunku. 

Nie przystępujemy do tej serii w roli faworyta, ale może dzięki temu będzie nam łatwiej? 

Oczywiście, że tak. Nie jestem tutaj od początku sezonu, ale patrząc na naszą grę to mogę śmiało powiedzieć, że mamy drużynę gotową rywalizować z każdym. Musimy po prostu dać z siebie w każdym kolejnym meczu 120%, od tego jest play-off, nie ma wymówek. Teraz skupiamy się na pierwszym meczu i zobaczymy, co będzie dalej. 

Zmieniając temat - twój młodszy brat Dominik dobrze radzi sobie w NHL. Spodziewałeś się tego po nim? 

Wszędzie, gdzie grał, był w stanie dominować. W trakcie dwóch sezonów w Pilźnie był dwukrotnie najlepszym strzelcem ligi. Potem pojechał do Szwajcarii, gdzie grał dla HC Ambrì-Piotta i tam też był wyróżniającym graczem. Cały czas się rozwijał i cały czas poznawał nowe systemy, co budowało jego doświadczenie. W ten sposób zbudował swój kapitał pod grę w NHL. Dzięki występom w Szwajcarii na pewno był lepiej przygotowany do NHL. Pierwszy rok w Stanach miał znakomity, więc jestem z niego bardzo dumny. 

Myślisz, że ma szansę być All-Starem w NHL? 

Zobaczymy, w Stanach jest nieco inaczej. W Europie był wielką gwiazdą, a gdy trafił do Chicago, to musiał najpierw powalczyć o swoje miejsce, by potem móc naprawdę pokazać, na co go stać. W NHL nie patrzą na to, kim byłeś wcześniej i co osiągnąłeś. Musisz pokazać im swoją wartość tu i teraz. Jak na razie Dominik radzi sobie świetnie. W poprzednim sezonie był w trójce najlepszych debiutantów i walczył o nagrodę Caldera. 

A jak Ty wspominasz swoją przygodę z NHL? 

Byłem wtedy 20-letnim chłopakiem, ale nigdy tego okresu nie zapomnę. Cieszyłem się możliwością pracy w takim środowisku, choć nie byłem wówczas gotowy na ten poziom. Koniec końców zabrakło mi pewnych rzeczy, by zostać tam na dobre. Pamiętam jednak każdy mecz, jaki rozegrałem w NHL. Swoją jedyną bramkę strzeliłem przeciwko drużynie z Phoenix. To była niesamowita noc.