Po spotkaniu z Brûleurs de Loups Grenoble (2:4) rozmawialiśmy z Johnem Murray’em. Bramkarz GieKSy podziękował kibicom za doping i wsparcie.
To był nasz drugi mecz w Danii i niestety pierwsza porażka. Jak skomentujesz dzisiejsze spotkanie?
Byliśmy trochę niespokojni. Wczorajszy mecz z Coroną Brasov to była zupełnie inna historia. Drużyna Brûleurs de Loups Grenoble była agresywniejsza i bardziej utalentowana niż przeciwnicy z Rumunii. Zaczęliśmy ten mecz z wysokiego C, mieliśmy przewagę w pierwszej tercji i zakończyliśmy ją z prowadzeniem 2:1.
Potem sytuacja się zmieniła. W drugiej i trzeciej tercji zderzyliśmy się ze ścianą. Przeciwnicy byli zdeterminowani – groziło im odpadnięcie z rozgrywek. Mimo, że graliśmy na takiej samej intensywności jak wcześniej, to w sytuacjach stykowych to oni byli górą i myślę, że głównie dzięki temu wygrali.
Czy jesteś zadowolony ze swojej gry? Gdyby nie twoje interwencje, to moglibyśmy przegrać wyżej…
To prawda, rywale mieli jeszcze kilka dogodnych okazji. Tak jak wspomniałem, Corona Brasov nie zagrała wczoraj na takiej samej intensywności i nie stworzyła tylu dogodnych okazji. Francuzi grali naprawdę bardzo ofensywnie. Uważam, że wykonałem dzisiaj swoją pracę, ale to niestety nie wystarczyło, aby wygrać.
Co możesz powiedzieć o kibicach GieKSy?
Są świetni! Szczerze mówiąc, dla mnie niesamowite jest to, jak wielką grupą nasi kibice przyjechali do Aalborga. Rozumiem, że stale wspierają nas w Polsce, bo teoretycznie mają bliżej, aby przyjść i kibicować. Ale odległość nie ma dla nich żadnego znaczenia! Tutaj jesteśmy setki kilometrów od domu, a ich jest bardzo wielu i czujemy ich wsparcie. Bardzo im za to dziękujemy.
Jutro kolejny ważny mecz, jak się do niego nastawiasz?
Jutro gramy z gospodarzami Aalborg Pirates i z pewnością będzie to trudny mecz. Jeśli wygramy, to awansujemy do finału – proste!