Fin Eetu Heikkinen szybko stał się podporą defensywy TAURON KH GKS-u Katowice.

30-letni obrońca trafił do GieKSy z włoskiej Fassy. Doświadczony zawodnik ma w tym sezonie być jednym z filarów naszej defensywy. Z Eetu rozmawialiśmy po niedzielnych derbach w Tychach.

To był naprawdę ciężki mecz.

- Zdecydowanie tak. Na pewno lepiej to wyglądało podczas gry pięciu na pięciu. W drugiej tercji mieliśmy prawdziwy deszcz minut karnych, które poważnie w nas uderzyły. Uważam, że sędziowie nie do końca potrafili panować nad sytuacją, choć pewny był fakt, że będzie to mecz walki. Koniec końców straciliśmy trzy bramki, wszystkie grając w osłabieniu. Zabrakło niewiele, bo walczyliśmy do końca.

To był dopiero Twój czwarty mecz dla TAURON KH GKS-u. Przed Tobą cały sezon pełen walki i emocji. Jak dotychczas oceniasz swój czas spędzony w Katowicach?

- Z pewnością potrzebuję jeszcze wielu spotkań, żeby móc płynniej wejść w rytm polskiego hokeja. Wierzę, że z meczu na mecz będzie tylko lepiej. Drużyna ma spory potencjał i mam nadzieję, że uda nam się go w tym sezonie udowodnić. Katowice to dobre miejsce i na pewno jestem zadowolony ze swojego wyboru.

Jak w takim razie ocenisz nasze możliwości w tym sezonie?

- W poprzednim roku drużyna doszła do samego finału i wywalczyła wicemistrzostwo kraju. To i tak wysoko postawiona poprzeczka. Miejsce w pierwszej trójce z pewnością jest w naszym zasięgu. Wiem jednak, że apetyt jest tutaj spory. Myślę, że stać nas na powtórzenie tego sukcesu. Chcemy ponownie zagrać w finałach i powalczyć o tytuł mistrzowski. Żeby móc liczyć się w walce o to trofeum powinniśmy unikać kar i walczyć z rywalem w pełnym zestawieniu, bo w meczach z czołówką odgrywa to jedną z głównych ról i może przesądzić o ostatecznym wyniku spotkania. Jeśli gramy w pięciu zawodników na lodzie, wtedy jesteśmy naprawdę mocni.

W drużynie poza Tobą jest dwóch finów. Janne Laakkonen do Katowic trafił w tym roku, jednak Jesse Rohtla był z nami już w poprzednim sezonie. To z pewnością pomocna rzecz w procesie aklimatyzacji z resztą zespołu. Jak wygląda współpraca waszej trójki?

- Dogadujemy się bardzo dobrze. Podczas gry w Szwecji miałem już okazję grać z Jesse w jednej drużynie, a nawet w jednym zestawieniu podczas gry w przewadze. Dzięki temu znamy swoje umiejętności i wiemy na co nas stać, kiedy gramy razem. Jeśli chodzi o Janne to wcześniej nie miałem okazji grać z nim w jednej drużynie. Rozegrałem jednak wiele meczów grając przeciwko niemu i z pewnością dobrze znam tego zawodnika. Dziś gramy w jednym zespole i mieszkamy w jednym domu. Całe nasze trio jest jak mała rodzina, która wspólnie tutaj sobie pomaga. Wierzę, że wspólnie osiągniemy sukces.

PHL