Szwedzki napastnik GKS-u Katowice zanotował świetny start sezonu. - Jeżeli będziemy prezentować swoją najlepszą grę, to jestem spokojny o pełne trybuny w naszej hali - powiedział Anthon Eriksson przed pierwszym domowym meczem hokejowej GieKSy w tym sezonie (1 października, godz. 18:30).

Rozpocząłeś sezon od pięciu bramek i dwóch asyst. Doskonały wynik jak na pierwszy w karierze sezon w zagranicznym klubie.

Nie powiedziałbym, że było to dla mnie zaskoczenie, bo jestem świadomy swoich możliwości i tego, ile mogę dać w ofensywie. Gram w ataku z dwoma fantastycznymi zawodnikami, Lehtonenem i Krężołkiem, co bardzo mi pomaga na lodzie.

Jakie wrażenia po pierwszych meczach Polskiej Hokej Ligi?

Nie ma tutaj niczego, co byłoby dla mnie niespodzianką albo nowością, ale wiadomo, że gra w innym kraju i innej lidze to zawsze wyzwanie. Na razie adaptuję się do nowego miejsca, poznaję powoli miasto i staram się prezentować jak najwyższy poziom. Oczywiście, gra w polskiej lidze różni się od rozgrywek w Szwecji, ale nie mogę powiedzieć żadnego złego słowa na temat tej ligi. To dla mnie duża frajda, codziennie uczę się czegoś nowego.

PIERWSZY DOMOWY MECZ HOKEJOWEJ GIEKSY W SEZONIE 2021/22! BILETY I PAKIETY W SPRZEDAŻY (KLIKNIJ)

Gdzie widzisz największą różnice pomiędzy hokejem w Polsce i w Szwecji?

Pierwszą rzeczą, jaka mi przychodzi do głowy, to forecheck. W polskiej lidze kładzie się na to bardzo duży nacisk, mam wrażenie, że wszystkie drużyny bardzo agresywnie do niego podchodzą. Od razu dodam, że bardzo mi się podoba taki styl grania, bo odnajduję się dobrze w walce o krążek i walce przy bandach.

W meczach w Jastrzębiu-Zdroju i Krakowie zanotowałeś trafienia już w pierwszej minucie tercji. Czujesz się typem zawodnika, który lubi zaczynać grę mocnym akcentem?

Dokładnie tak. Każdemu zawodnikowi po wejściu na lód zależy na tym, żeby jego pierwsze zagranie było bardzo dobre. Moim zdaniem dobra akcja, strzał czy gol potrafi ustawić przebieg całej późniejszej gry i dobrze jest zacząć mecz czy tercję od pozytywnego akcentu. Do tego dążę i jak na razie są tego rezultaty.

Po twojej współpracy z Matiasem Lehtonenem mogłoby się wydawać, że gracie razem od lat...

Faktycznie! Świetnie nam się współpracuje na lodzie. Na pewno pomaga to, że posługuję się płynnie także językiem fińskim, ponieważ pochodzę z miejscowości, która znajduje się blisko granicy Szwecji i Finlandii. Dużo rozmawiamy i wiemy, czego się po sobie spodziewać podczas meczu.

Jak odnajdujesz się w taktyce trenera Jacka Płachty?

Myślę, że czuję się komfortowo w tym stylu, który opracowali nasi trenerzy, tak jak wspomniałem, czerpię z naszej gry dużą przyjemność. Wygraliśmy pięć pierwszych meczów sezonu z rzędu, co dało nam dużo pewności siebie i poczucie, że wykonujemy dobrą pracę. I mam przekonanie, że już teraz prezentujemy się dobrze, a w trakcie sezonu możemy dać z siebie jeszcze więcej, bo wiemy, gdzie mamy jeszcze rezerwy.

Przed nami długo oczekiwany mecz w "Satelicie". To doskonała wiadomość, tym bardziej, że po raz pierwszy od wielu miesięcy zobaczymy się z kibicami na żywo.

Zdecydowanie tak. Nie możemy się doczekać pierwszego meczu na swoim lodowisku, bo rozpoczynanie sezonu od sześciu gier na wyjazdach jest dość nietypowe. Wszyscy jesteśmy głodni wrażeń na naszym obiekcie i chcemy usłyszeć doping kibiców GKS-u. Słyszałem dużo dobrego o atmosferze podczas meczów i naszych fanach od Jessego Rohtli, z którym grałem w jednej drużynie. Esencją hokeja jest wielka energia na lodzie i na trybunach, a wiem, że w Katowicach kibice są fantastyczni. Dlatego tym bardziej nie mogę się doczekać meczu w piątek.

Czego mogą spodziewać się fani GieKSy w piątkowej konfrontacji z KH Energą Toruń?

Będziemy grać jak drużyna, do samego końca. Chcemy być najszybsi na lodzie, najtwardsi i najskuteczniejsi. Jeżeli będziemy prezentować swoją najlepszą grę, to jestem spokojny o pełne trybuny w naszej hali.