Po dwóch porażkach na inaugurację ligi katowiczanie chcieli się przełamać i odnieść zwycięstwo na trudnym oświęcimskim terenie. Mecz z KS Unią był niezwykle wyrównany o czym najlepiej świadczy fakt, że przez ponad 50 minut gry nie padła żadna bramka.

W pierwszej tercji oba zespoły stworzyły sobie sytuacje do trafienia, ale świetnie radzili sobie bramkarze obu ekip. Szanse na pokonanie Michala Fikrta już na początku meczu miał Marek Strzyżowski, a po chwili Ryan Barlock. Oświęcimianie odpowiadali mocnymi strzałami Wojciecha Wojtarowicza oraz Damiana Piotrowicza. Wszystkie próby były albo niecelne albo były wychwytywane przez bramkarzy.

Obraz gry nieco zmienił się w drugiej tercji, gdy stroną przeważającą była Unia. Gospodarze często atakowali bramkę Matusa Kostura, ale nasz golkiper oraz obrońcy byli skuteczni. GieKSa dobrze grała także w osłabieniu i często nie pozwalała się zamykać, ale też sama nie wykorzystała żadnej z przewag.

Wyrównana gra miała miejsce również w trzeciej tercji, w której oba zespoły atakowały na przemian. Najważniejsza dla losów meczu okazała się 52 minuta. Zamieszanie pod naszą bramką wykorzystał Radim Haas, który dobił strzał Petera Tabaczka. Unia wyszła na prowadzenie i choć GKS przez ostatnie 8 minut ambitnie atakował bramkę gospodarzy, to nie zdołał odwrócić losów spotkania.

W ostatniej minucie zwycięstwo Unii przypieczętował Łukasz Bułanowski, który po wycofaniu naszego bramkarza trafił do pustej bramki.